Przygoda z Naturą

WĘDKOWANIE NA WIELKIM JEZIORZE - 2015  

     Marzenie o wędkowaniu na tym jeziorze, „chodziło” za mną od dawna.
    Pierwszy raz nad tym jeziorem, kiedy oglądając stojących nad jego brzegiem wędkarzy, byłem ponad 20 lat temu, podczas odwiedzin swoich przyjaciół w Toronto. To wtedy zaczęło się to moje wędkarskie marzenie. Nie przypuszczałem wtedy, że aż tak dużo czasu minie, zanim się ono spełni.  A kilkanaście lat temu, kiedy wędkowałem łososie na Oswego River w stanie New York, w dole rzeki widziałem Ontario Lake, które swoje wody rozprzestrzeniło aż po horyzont. Tak, to o tym jeziorze a raczej o wędkowanmiu na nim, marzyłem od lat.2-Wedki na prawej burcie
   Mimo, że jest najmniejszym spośród pięciu słodkowodnych Wielkich Jezior (Górne, Huron, Michigan, Erie i Ontario), to i tak jego dane  mogą przyprawić o zawrót głowy. Leży ono na wysokości 74 m n.p.m. czyli o 99 metrów niżej od Jeziora Erie (miedzy nimi jest słynny wodospad Niagara). Jego powierzchnia liczy sobie 18,960 km2, długość 311 kilometrów, szerokość – 85 km a największa głębokość to 244 metry. Jest więc gdzie wędkować!!!
    Zdawałem sobie sprawę, że na tym jeziorze można powędkowąć (przynajmniej na początku) z przewodnikiem lub z miejscowym wędkarzem z łódki. O metodach wędkowania na tym akwenie, nie miałem bladego pojęcia, więc te moje dywagacje odsuwały decyzję wędkowania na Ontario Lake, na „kiedyś”.
    Aż wreszcie wyjazd na wędkowanie na Ontario Lake, zaczął nabierać realnych planów, tuż na początku lutego, 2015 roku. A jak zwykle pomógł w tym przypadek.
    Trzeciego kwietnia, 2013 roku „okrętuję” się w Wildwood (stan – New Jersey) razem z Wojtkiem na party boat (wędkarski statek dla około 35 wędkarzy) aby powędkować po raz pierwszy na rybę zwaną – tilefish. Tam poznałem Józka Tomaszewskiego, (bardzo dobry i doświadczony wędkarz). Po wędkowaniu, nasze drogi się nieco rozeszły.
    Póżnym wieczorem, na początku lutego 2015 roku, mój telefon dzwoni jakby na złość, bo akurat oglądałem ciekawy program wędkarski. Nieco zirytowany, mówię „halo” - do słuchawki mając nadzieję na szybkie zakończenie rozmowy.
    Józek Tomaszewski z drugiej strony - słyszę w telefonie. Józek, wyczuwając widocznie moje wahanie dodaje: spotkaliśmy się na rybach na wędkowaniu tilefish. Byłeś tam z Wojtkiem.    Ach tak, przypominam sobie – odpowiadam.
    Chciałem cię zaprosić a takż03-Pierwszy w zyciu sandacz Connorae Wojtka na wędkowanie na Jezioro Ontario – mówi Józek.
   Bardzo chętnie – odpowiadam, myślami będąc przy moich marzeniach. Czyżby się miały wreszcie spełnić?” Tej rozmowy już nie chciałem zakończyć tak szybko jak zamierzałem, wypytując Józka o szczegóły. Data wyjazdu została dobrana przez Józka na 1 maja 2015 roku, ze względu na otwarcie sezonu wędkowania na northern pike (Esox lucius), inaczej szczupaka i walleye (Sander vitreus ) czyli sandacza. O ile w swoim życiu zwędkowałem wiele szczupaków, tak w wędkowaniu sandaczy miałem mizerne wyniki, i to bardzo, bardzo dawno - na Oswego River, gdzie wpływały one właśnie z Ontario Lake. Dlatego ta wiadomość tak niezmiernie mnie podekscytowała, że zgodziłem się na jego propozycję z wielką przyjemnością!
Na to wędkowania pojedzie z nami także  wnuczek Józka – Connor, liczący sobie osiem i pół roku. Niezmiernie mnie zawsze cieszy widok małego wnuczka, który razem ze swoim dziadziusiem 4-Autor i jego brown trouwybiera się wspólnie na wędkarską wyprawę. Bo nie kto inny jak niezwykle doświadczony dziadek (a takim jest Józek), przekaże swojemu wnukowi, wszystkie tajniki wędkarstwa, zaszczepiając w nim także wielką przygodę z przyrodą.
     Oczywiście na tej wyprawie nie mogło zabraknąć jak zawsze „niezawodnego” Wojtka Palczewskiego, z którym wędkuję wspólnie w USA i zagranicą, już od wielu, wielu lat.
    Wreszcie nadszedł ten długo oczekiwany dzień kiedy to po południu, pierwszego maja, po zapakowaniu moich wędkarskich (i nie tylko) „klamorów” do samochodu Józka, wyruszamy drogami międzystanowymi - I-80, I-380 i I-81, prosto na północ w kierunku Ontario Lake, do miejscowości Henderson Harbor w stanie Nowy Jork.
    Po drodze, wstępujemy do Wallmartu (supermarket) aby kupić licencję dla Józka i Wojtka. Można ją kupić na stronie internetowej (co ja uczyniłem), co zaoszczędza czas. Niestety, pan sprzedający licencje właśnie zakończył pracę, a zastąpić go nikt nie mógł bo..... tylko on był do tego upoważniony! No cóż, Józek decyduje, że wykupią ją w sklepie wędkarskim w Oswego - musimy nieco „odbić” od autostrady. Ale i tutaj też spotyka nas niemiła niespodzian05-Kapitan David.JPGka, bo komputer, ten od sprzedaży licencji....jest już zablokowany do następnego dnia!
    Wreszcie w następnym sklepie licencje zostały zakupione i już bez przeszkód, docieramy do motelu w Henderson Port. Motel ten, zakupiło w 2001 roku niezwykle sympatyczne małżeństwo Barbara i Gary. A ponieważ Józek przez kilka lat wędkował w tych stronach, zatrzymując się na nocleg w tym motelu, więc po uzgodnieniu telefonicznym, możemy bez konieczności zgłoszenia się do biura, zadomowić się w naszych pokojach, do których drzwi były niezamknięte.    Poranna pobudka, takie małe „trzęsienie ziemi” w organiźmie, wywołuje we mnie „bunt oporu”, skutecznie zresztą przełamany przez perspektywę ciekawego wędkowania i przez wyśmienitą kawę z pączkiem, zaserwowaną nam przez Józka.
   Po kilku minutach jazdy, meldujemy się o 5:30 AM na pomoście w Henchen Marina, gdzifile:///C:/Users/Magister/Documents/My Web Sites/PZN/Images/Wedkarstwo/2019/A - 05-15-2019/06-Lewe i prawe planery.JPGe oczekuje nas kapitan David wraz ze swoim pomocnikiem Adamem, na swojej charter boat.    Szybka łódka kapitana, w ciągu pół godziny dowozi nas na pierwsze łowisko w niewielkiej odległości od brzegu (około 500 do 1000 stóp). Woda w jeziorze, niezmarszczona najlżejszym powiewem wiatru, niczym lustro odbija pierwsze promienie zaspałego słońca, obmywającego swoją złocisto czerwoną tarczę w wodach jeziora Ontario przed wejściem na codzienną wedrówkę po nieboskłonie. Na dzień dobry wysyła też nam ciepłe promyki, ale jeszcze nie na tyle, aby pozbyć się ciepłych kurtek. Wiem, że będziemy wędkować metodą – na troling (ciągnięcie za łódką wędek ze sztuczną przynętą). Ale wiem też od Józka (wędkował już kilkakrotnie z tym kapitanem), że na nasze żyłki będzie przymocowany tak zwany side planer (nazywany w tekście później – planer). Z wielkim więc zaciekawieniem przyglądam się uzbrajaniu pierwszej wędki przez Adama, gdyż z wędkowaniem tą metodą, z zastosowaniem planerów, spotykam się po raz pierwszy.
 07-Jeden z lepszych woblerow na sandacza Tak więc, po dowiązaniu przyponu z woblerem do głównej żyłki, Adam pozwal wysnuć się żyłce z kołowrotka na odległość 200 stóp. A następnie przymocowuje „lewy” planer do żyłki za pomocą specjalnych uchwytów, wrzuca je następnie do wody i wysnuwa kolejne 150 – 200 stóp żyłki. Taraz dopiero ustawia hamulec kołowrotka i mocuje wędkę na lewej burcie w uchwycie pionowym (rurka) znajdującym się jako trzecim od strony rufy (tył) łódki. W miarę naprężania się żyłki, planer powoduje odciągnięcie zestawu od burty w lewo. Kolejny zestaw unieszczony jest w drugim (rurka pochylona pod kątem 30 stopni  na zewnątrz) uchwycie, z tym, że planer na tym zestawie jest umocowany w odległości 175 stóp od woblera. Natomiast trzeci zestaw ma umieszczony planer w odległości 150 stóp i wędka jest umocowana w trzecim uchwycie, pochylonym na zewnątrz, pod kątem około 45 stopni.
   Tak samo są rozmieszczone wędki na prawej burcie, oczywiści z zastosowaniem „prawych” planerów. W ten sposób, wszystkie zestawy są odsunięte od łódki (poprzez lewe lub prawe scięcia na przodzie planera) nie powodując wzajemnego splątania się i pozostawiając wolną przestrzeń za fufą, do wygodnego holowania zaczepionej ryby. Rozmieszcznie wędek tą metodą ma jeszcze i tą zaletę, że w przypadku zahaczenia ryby na jakiejkolwiek wędce (w pierwszym uchwycie, środkowym lub ostatnim), nie ma potrzeby wyciągania pozostałych zestawów podczas jej wyholowywania.  Oczywiście, podczas montowania zestawów jak i wędkowania, łódka jest cały czas w ruchu, płynąc z prędkością około 2 węzłow. Tak mała prędkość łódki jest regulowana za pomocą stożkowej dryfkotwy (brezentowy stożkowy worek ciągnięty przy lewej burcie), gdyż nawet jeden potężny silnik nie byłyby w stanie utrzymać tej prędkości, nawet przy minimalnych obrotach.
    Tak trochę bez przekonania czekałem na branie sandacza (lub innej ryby), choć z relacji Józka, który wędkował na Ontario wielokrotnie, wynikało, że powinniśmy coś złapać. Ale jak wiedzą wędkarze, nikt nie może takiej gwarancji udzielić, bo żerowania ryb zależą przecież od wielu czynników. Jednym z nich jest temperatura wody, która w tym roku ze względu na ostrą i długą zimę podczas naszego porannego wędkowania, wynosiła około 43 stopnie Fahrenheita (F) (około 6 stopni Celsjusza - C), co według kapitana było o 10 stopni za mało, bo idealna na sandacza temperatur to 53 stopnie F (11.7 C). A to dlatego, że wiosna w tym roku była mocno tutaj spóźniona i według informaji kapitana, jeszcze dwa tygodnie temu, na jeziorze był lód. Ale woda nagrzewa się obecnie szybko bo tylko w ciągu ostatniego tygodnia aż o 6 stopni F.
    Mimo to szczęście nam dopisuje, bo już o 6:40 szarpanie wędki i gwałtowny „odjazd” planera po lewej stronie burty, to już pewność, że ryba się zaczepiła i walczy teraz o uwolnienie. Zacięcie ryby następuje samoistnie ponieważ jak wspomniałem uprzednio, żyłka jest na planerze, zaczepiona na sztywno. 
     Dlatego Connor, bardzo powoli zwija na kołowrotku żyłkę, w miarę jak ryba na to pozwala. Jeżeli planer na żyłce jest już blisko łódki, należy go szybkim ruchem poderwać z wody i ściągać żyłkę a kiedy planer jest już przy kocówce wędki, kapitan lub Adam odczepiają go aby nie blokował zwijanej żyłki . Po odczepieniu, należy szybko zwijać żyłkę ugiętą podczas uwalniania planera, aby ryba się nie spięła w momencie kiedy przez sekundę żyłka jest luźna.    Podczas holowania ryby przez Connora (jak i pozostałych), kapitan nie zwalnia prędkości łodki, ani jej nie zatrzymuje, gdyż wtedy nie napięte zestawy mogłyby się bardzo wzajemnie poplątać. Walka przedłuża się nieco, więc dziadzio Connora nieznacznie pomaga mu. Wreszczie po 10 minutach ciągłe mocno walczący sandacz jest już w podbieraku. Jest to pierwsza ryba zwędkowana na tej wyprawie (głębokość wody – 17 stóp). Sandacz ten, o wadze 8 funtów (zważony po zakończeniu wędkowania w porcie) i długości 28 inch, okazuje się na końcu, po dwóch dniach wędkowania, największym zwędkowanym podczas naszej wyprawy, dlatego Connorowi gratulowali wszyscy, łącznie z kapitanemfile:///C:/Users/Magister/Documents/My Web Sites/PZN/Images/Wedkarstwo/2019/A - 05-15-2019/13-Walley w podbieraku.JPG.
  W miarę większej „dostawy” ciepła przez słoneczko, branie stają się częstsze, ale niejednokrotnie nie zakończone sukcesem.    Zaledwie 15 minut później, kolejne branie ryby, którą Wojtek pewnie holuje aż do momentu odczepienia planera, kiedy to brak oporu walczącej ryby i zwisająca żyłka sygnalizuje, że tym razem zwyciężyła ryba, która przegryzła przepon (o czym świadczyły ślady zębów na końcówce urwanej żyłki) i uciekła wraz z woblerem. Na to, że go wypluje i nam „odda”, nie mogliśmy absolutnie liczyć. Pewnie będzie służył jako eksponat-przestroga dla „ryb przedszkolaków”.
   Wojtek nie daje za wygraną i kiedy za kilkanaście minut jest kolejne branie, nie daje rybie żadnych szans na uwolnienie, więc za chwilę jego 25 inch sandacz, pozuje do fotografii wraz z jego „pogromcą”.    Wielkim pechowcem tego dnia był autor tego artykułu, bo w ciągu kolejnych dwóch godzin, traci czterokrotne brania ryby (ucięta żyłka, lub spięcie się ryb) i dopiero za piątym razem, po spokojnym holowaniu, jego 24 inch brown trout (Salmo trutta) czyli pstrąg potokowy, dołącza do pozostałych ryb, zwędkowanych uprzednio.
    O godzinie jedenastej, kiedy brania ryb całkowicie ustały, kapitan zmienia łowisko i zaledwie po dziesięciu minutach jest wreszcie silne sygnalizowane branie ryby. Tym razem też nie dostała żadnych szans na uwolnienie bo bardzo doświadczony wędkarz i jak wspomniałem, wędkujący już poprzednio na tym jeziorze Józek, pewnie wyholował, trzeciego w tym dniu sandacza.
   Ale kiedy po kolejnych dwóch godzinach nie ma żadnego brania, decydujemy się na zakończenie dzisiejszego wędkowania.
    Do portu razem z nami dopływają jeszcze trzy łódki z wędkującymi w tym dniu wędkarzami. Wszyscy mają podobne wyniki.
    A my zgodnie z tradycją, wieszamy na tablicy zwędkowane ryby i robimy sobie pamiątkowe zdjęcie, aby je następnie dać do czyszczenia do czekającego już przy stole z nożem „specjalisty” i umawiamy się z kapitanem na jutrzejsze wędkowanie pół godziny wcześniej - (6:30 AM).
    A na kolację wybieramy się do pobliskiej restauracji, gdzie polecano nam ....wspaniale przyrządzanego .....sandacza. Niestety, ale szefowa restauracji nas rozczarowała niestety, gdyż ze względu na otwarcie sezonu na sandacza właśnie dzisiaj, nie ma jeszcze dostawy tej ryby. Ale jak nas zapewnia, z przyjemnością przygotuje nam sandacze....które myśmy zwędkowali. Nie skorzystaliśmy z tej propozycji jako, że sandacze były w motelu i zadowliliśmy się smażonym okoniem – zresztą bardzo smacznym.
     Jeszcze lekko zaspani, mimo kawy przygotowanej przez Józka, „okrętujemy” sfile:///C:/Users/Magister/Documents/My Web Sites/PZN/Images/Wedkarstwo/2019/A - 05-15-2019/08-Autor w akcji.JPGię następnego dnia (3 maj, 2015) do naszej łódki, z nadzieją, że dzisiejsze wędkowanie będzie bardziej pomyślniejsze. Bezwietrzna pogoda i ciepło, nastrajają nas optymistycznie na dzisiejsze wędkownie, które zaczeliśmy po trzydziestu minutach jazdy, przy tym tej samej wyspie co wczoraj i temperaturze wody nieco powyżej 43 stopni F (6 C). Ale początek tego wcale nie zapowiadał bo mimo, że pierwsze branie było już parę minut po rostawieniu wszystkich sześciu wędek, to podczas holowania ryby przez Józka, ryba znowu urwała przypon. „Czarna seria” nie ominęła nikogo bo kolejno, Wojtek, ja (autor) i znowu Józek, tracimy ryby podczas holowania (spięcia lub urwane przypony) i dopiero Wojtek tuż przed ósmą godziną skutecznie zwędkował piękną (8.5 lbs, 27 inch) lake trout (Salvelinus namaycush) czyli pstrąg jeziorowy.    Ale prędkość łódki (zresztą mała), nie miała wielkiego wpływu na możliwość spięcia się ryb podczas ich holowania. Przyczynę tego odkryliśmy dopiero pod koniec wędkowania – co wyjaśnię poźniej.
    Podczas wędkowania kapitan często kontaktuje się przez radio z innymi kapitanami wymieniając nawzajem informacje o aktualnym żerowaniu ryb. Dlatego po otrzymaniu dobrej informacji, zmieniamy kilka minut po dziewiątej godzinie miejsce wędkowania, które okazało się przysłowiowym „strzałem w dziesiatkę”. W przeciągu zaledwie dwóch godzin 9 chain pickerel – potocznie pickerel (Esox niger), wzbogaciło nasz dziejszy „dorobek”. Dzielnie nam pomógł w tym Connor, który już bez pomocy swojego ukochanego dziadzi, wyholował 3 dorodne pickerel.
   O 11:15 kolejna informacja od innego kapitana i powtórnie zmieniamy miejsce wędkowania, tym razem w dużej zatoce, choć blisko brzegu. Temperatura w zatoce osiągnęła już 47.8 stopni F. (8.7 C).Więc i brania nam dopisały. Najpierw Wojtek, autor i Józek wyciągają po jednym sandaczu - wszystkie w granicach 8 funtów. Dla mnie tym większa satysfakcja iż po 15 latach przerwy wreszcie pierwszy mój sandacz, choć o wiele, wiele większy od tamtych.    Kolejny sandacz Józka, niestety nie doczekał się pozowania do fotografii ale za to mógł to zrobić szczupak (36 inch 8.8 funta) zwędkowafile:///C:/Users/Magister/Documents/My Web Sites/PZN/Images/Wedkarstwo/2019/A - 05-15-2019/15-Wojtek i pickerel.JPGny przez Wojtka. Kapitan zapewnia nas iż szczupaków byłoby więcej, gdyby temperatura wody była wyższa. No cóż, wszystko przez tą spóźnioną wiosnę – trzeba chyb wierzyć kapitanowi który tu wędkuje od lat.
  Ostatnie branie przyniosło nam rozwiązanie „zagadki” urywania przyponów przez sandacze. Przypadło ono mnie. Po kilku minutach holowania, byłem pewny, że sandacz za chwilę będzie na pokładzie. Po zdjęciu planera ryba nadal walczy wspaniale, od czasu do czasu odwijając żyłkę lub nie pozwala ją nakręcać na kołowrotek mimo, że cały czas kręcę rączką kołowrotka. I wtedy kapitan, chcący jak i poprzednio, przyspieszyć wyciągnięcie ryby, dociska hamulec mojego kołowrotka. Sekundę póżniej, zwisająca linka udawadnia, że sandacza już nie ma.
   Nie ukrywam swojego rozczarowania, gdyż błąd kapitana był ewidentny bo przy tak małej wytrzymałości przyponu i oporu stawianego przez wodę podczas płynięcia łódki, należało sandacza jeszcze bardziej zmęczyć aby go bezpiecznie wyholować.
   Zapewne większość utraconych ryb, było właśnie tym spowodowane, lub złym ustawieniem hamulca na kołowrotkach.
   Kiedy przez kolejną godzinę nie mamy żadnych brań, decydujemy się na zakończenie dzisiejszego wędkowania. W porcie pamiątkowe zdjęcie przy „tablicy”, czyszczenie ryb i zakupy w sklepie wędkarskim, gdzie dziadzio Józek, spełniał wszystkie prośby Connora, włącznie ze sztucznym bass, którego zwędkowania, serdecznie mu życzymy.    Jeszcze tylko serdeczne pożegnanie z Barbarą i Garym, pamiątkowe zdjęcie pod masztem z polską flagą którą oni zawieszają, kiedy przyjeżdża tu Józek i inni Polacy i już możemy wyruszyć w powrotną drogę.
   A tydzień później, Józek wędkował (wraz ze swoim kolegą) z tym samym kapitanem w tym samym miejscu. Oczywiście towarzyszył mu wnuk Connor, który skutecznie przyczynił się do tego, że zwędkowali dwa sandacze i osiem szczupaków. Niestety, ale ze względów rodzinnych, nie mogłem wędkować razem z nimi.
    Jak zazwyczaj na każdej wyprawie, tak i na tej nie ominęła nas mała „przygoda”. Na drugi dzień, dzwoni do mnie Wojtek i mówi, że ....wyrzuciłem mu do kosza na śmiecie (na jednym z postojów opróżniłem wiaderko ze śmieciami w samochodzie Józka) cały jego komplet kluczy (do samochodu, domu i warsztatu). Pozostało mu tylko ich dorobienie i przez jeden dzień korzystanie z samochodu Józka.
   Długo nad tym myślałem i znalazłem rozwiązanie jak uniknąć takich sytuacji w przyszlości, Otóż nasze żony powinny nas zawozić i później odwozić z miejsa naszego wędkowania!!!! Ale czy to jest realne? Ja osobiście wątpię i na wszelki przypadek, aby sobie nie „zagrodzić drogi” do dalszych wędkowań nawet nie wspomniałem mojej życiowej partnerce (żona Ewa od 48 lat).  Bo chyba większa szansa jest na wygranie w totka, aniżeli odwożenie nas przez nasze żony. Choć....może kiedyś jak w reklamie totka – you never know! – może się to ziścić!!  Dane wędkowania:  Metoda wędkowania – troling z planerami, z łódki, o długości 30 stóp, wyposażonej w dwa (inbord) silniki o mocy 350 KM każdy. Prędkość łódki podczas wędkowania wynosiła 1.8 do 2 węzłów. Wędki dwuczęściowe marki Daiwa, 8’-6” – medium action z kołowrotkiem o ruchomej szpuli (multiplicator) marki Daiwa. Na kołowrotek nawinięta żyłka o wytrzymałości 20 lbs i na końcu przypon nylonowy o wytrzymałości 8 – 10 lbs. Jako przynęty, używaliśmy różnokolorowych woblerów z trzema kotwiczkami.
   Głębokość prowadzenia woblerów – 4 do 6 stó od powierzchni wody, przy średniej głębokości wody - 15 stóp.  Licencja wędkarska dla nie mieszkańców (non-resident) stanu New York wynosi $50 i jest ważna przez rok, licząc od daty zakupu. Natomiast siedmiodniowa wynosi $28 i jest ważna na ściśle określony przez kupującego termin.

Angielskie jednostki miary używane w artykule:
    1 stopa = 12 inch = 30.48 cm
    1 inch = 2.54 cm
    1 funt = 0.454 kg
    1 węzeł = 1 nm/h (mila morska na godzinę) = 1,852 km/h  
    1 funt = 0.454 kg
     

 Maj 2015
 Tekst: Józef Kołodziej
 Korekta: mgr Krystyna Sawa

 Artykuł ten był drukowany w Tygodniku „PLUS” –  w maju i czerwcu - 2015 roku..
 Przedruk za zgodą redakcji Tygodnika „Plus”.
 www.tygodnikplus.com
 
OSTATNIE ARTYKUŁY:

Barakudy z Bahamas
Wędkowanie na Wyspach...
W Pogoni za Makrelą
Długi Łososiowy Szlak
Halibuty z Alaski
Tęczaki z Lake Erie
Szczupaki z Lake Champlain
Dorsze z Massachusetts
Wędkowanie na Gulf Stream
Barakudy z Meksyku
Wędkowanie w Trókącie Ber..
Wędkowanie w Kostaryce
Fluke z New Jersey - USA
Wędkowanie na Kubie
Wędkowanie Tautog - USA
Zimne wędkowania - USA
Królewska Ryba - Łosoś
Wybrzeże Tuńczyków...
Wędkowanie w Polsce-2013
Wędkowanie - Floryda-2013
Black Sea Bass - 2010
Zbiornik Maziarnia - PL 2014
Haddock - N .H . -2013 - USA
Tilefish z Atlantyku-2017-USA
Łosoś z N.Y. State - USA-2017
Wędkowanie na wielkim.....
 Polinezyjskie Rozczarowanie
Wędkarski pech-Ontario 2016
Wędkowanie w Norwegii 2017
Thousand Island- 2016
Wedko. w Bieszczadach 2014
Wędkowa. na Hawajach - 2014
Wędkowanie - Tuńczyki-2022
Wędkowanie w Norwegii 2015
Wędkowanie na Antiqua-2017